Szczerze podziwiam wszystkich, którzy zapełniają całą spiżarnię przetworami na zimę. Choć w tym roku i tak zaszalałam i przygotowałam suszone pomidory i ketchupy (bo jakoś do pomidorów mam rękę, ale i tak zrobiłam taką ilość, że już mi się kończą) a do tego jeszcze konfitury z płatków z dzikiej róży oraz dziś prezentowany dżem z aronii, choć ten ostatni nie powstałaby zapewne, gdyby nie pomoc teściowej. Ach, jakoś ciężko mi idą te przetwory…Najpierw zawsze problem, bo nie mam słoików. Potem kuchnia, a raczej aneks kuchenny, który jest zdecydowanie mały, szybko zamienia się w kulinarne pobojowisko. Potem cały salon staje się pobojowiskiem. W międzyczasie nie ma gdzie ugotować obiadu, bo moja organizacja pracy jest taka, że w kuchni nie ma gdzie łyżki postawić. Zaczyna marudzić mąż, że znowu zrobiłam bałagan. I pojawiają się wtedy podstępne france, czyli muszki owocówki, których nie mogę się pozbyć przez najbliższe 3 tygodnie i doprowadzają nas do szału. A jak w końcu są te słoiki zawekowane, przy czym z reguły zdarza mi się poparzyć, to pojawia się problem gdzie te słoiki trzymać, bo nie mam już miejsca w szafkach. Wtedy te przetwory rozdaję przyjaciołom i jedynie ich miłe słowa podziękowania są dla mnie osłodą. Tak też po takiej historii z przetworami czuję się totalną opozycją dla perfekcyjnej pani domu i obiecuje sobie, że nie robię już nic do słoików przez kolejny rok- owoce mrożę i pozostawiam do wypieków. W czym dzielnie kibicuje mi mąż tłumacząc, że na Wrocławskim Bazarze Smakoszy czy w Rarytasach Dolnośląskich zakupię mnóstwo wyśmienitych domowych wyrobów.
No to sobie ponarzekałam! Faktem jest, że przy robieniu hurtowo przetworów wskazana jest dobra organizacja miejsca pracy. Teściowa spisuje się na medal- nie dość, że potrafi przyrządzić porcje dla tzw. poligonu to jeszcze robi to tak, że jest wokół czysto, schludnie i przyjemnie. A dżem? Wyszedł przepyszny. Idealnie nadaje się do mięs i dań wytrawnych. Ale nie tylko. Myślę, że sprawdzi się również jako dodatek do naleśników i pancaków, którymi będę karmić w zimie Zuzię. Tak, niewątpliwie dobrze jest mieć wypełnioną przetworami spiżarnię…
Aronię trudno jest dostać w sklepach, najlepiej udać się na działki lub dostać od znajomych. Ja otrzymałam taki miły prezent od koleżanki Agaty z bloga Agata gotuje, u której możecie znaleźć też przepisy na konfitury z aronii czy też dżem z dodatkiem malin. I aronię też podobno jeszcze ma, ha!
Natomiast wracając do do naszego przepisu dodam, że można zamiast jabłek i gruszek użyć również zamrożoną wcześniej czerwoną porzeczkę, która delikatne łamie kwaśny aroniowy smak. Podsumowując: dżem jest pyszny i szybki do wykonania. Czyli właśnie taki jaki ma być!
- 2 kg aronii
- 1½ szklanki wody
- 1½ szklanki cukru
- 30 dkg jabłek, obranych, pokrojonych w kostkę
- 30 dkg gruszek, obranych, pokrojonych w kostkę
- Sok z połowy cytryny
- W garnku gotujemy aronię z wodą przez 40 minut. Po tym czasie, gdy owoce już będą miękkie, dodajemy jabłka, gruszki, sok z cytryny i cukier. Dusimy na małym ogniu przez 15-20 minut do rozgotowania owoców.
- Gorący dżem przekładamy do wyparzonych słoików (wrzątkiem lub w piekarniku na 120 stopniach) i przekładamy do góry dnem.