W tym roku nasz numer jeden na każdym grillu. Danie, które mąż serwuje, to coś w rodzaju greckiej czy też tureckiej kofty czy też shish kebab, czyli mięsnych szaszłyków z baraniny lub wołowiny. U nas z tym ostatnim. Danie jest smaczną i prostą alternatywą dla tradycyjnie serwowanych karkówek, szaszłyków i kiełbas. Doprawione szczodrze kuminem, kolendrą i… kakao. Nie należy bać się tych przypraw- jeśli nie wiecie jak podkręcić mieloną wołowinę to tak właśnie.
Jako dodatek obowiązkowo przyrządzam sos miętowo-czosnkowy na bazie jogurtu. Jego receptura jest banalna: to jogurt naturalny, czosnek, mięta, koperek i trochę soku z cytryny. I to wszystko w proporcjach do smaku. Do tego wyśmienite będą wrapy lub chlebki pita, rukola i pomidory.
- 700 g mielonego mięsa, antrykot lub rostbef (dość tłuste)
- 1 duża cebula czerwona
- 1 łyżka prażonych na suchej patelni ziaren kumin
- 1 łyżka prażonych na suchej patelni ziaren kolendry
- 1 papryczka chili posiekana
- 1 czubata łyżka kakao
- Sól, pieprz do smaku
- 1 łyżka melasy (można zastąpić miodem lub cukrem brązowym)
- 2 łyżki posiekanej świeżej kolendry lub pietruszki
- 2, 3 łyżki oliwy
- Cebulę obieramy i drobno siekamy. Kumin i kolendrę mielimy blenderem lub ucieramy w moździerzu. Wszystkie składniki dokładnie mieszamy w misce. Formułujemy jakby cygara na patykach do szaszłyków (zdjęcia najlepiej ilustrują kształt). Grillujemy na dobrze rozgrzanym grillu przez około 4 minuty z każdej strony. Ale wiadomo, jak to na grillu, trzeba próbować.