Czas na małe grzeszki. Choć chodzą mi po głowie wypieki z wykorzystaniem kaszy jaglanej, to dziś prezentuję obłędne babeczki brownies z malinami, na które inspirację znalazłam u Doroty na Moich Wypiekach. Od nich nie można się odczepić, zniknęły w okamgnieniu i na prawdę za sukces uważam, że udało mi się jeszcze je rano sfotografować. Bo w szczególności ciepłe smakują pysznie. Był wieczór, pobliski sklep zamknięty, a potrzeba zjedzenia czegoś słodkiego była niesamowicie silna. Nagła potrzeba zjedzenia czegoś z czekoladą, najlepiej na ciepło. I wykorzystać do tego pomrożone jeszcze z zeszłego roku maliny. Mmmm. To pewnie spadek magnezu… Poza czekoladą miałam pół kostki masła, mąkę i jajka. W oryginalnym przepisie dodany jest też proszek do pieczenia (3/4 łyżeczki), którego ja najzupełniej w świecie zapomniałam dodać. Co nie przeszkodziło babeczkom delikatnie wyrosnąć, więc polecam nie dodawać. I tak właśnie z lodówkowych i zamrażarkowych resztek powstały te przepyszne, wilgotne i proste w przygotowaniu babeczki.
I jeszcze jedno- moje postanowienie noworoczne odnośnie ograniczania przepisów na wypieki działa. Od ostatniego przepisu na wypiek minęło półtora miesiąca:)
Ilość porcji: 8, 9 foremek
30 minut (20 minut to pieczenie)
Składniki:
- 100 g gorzkiej czekolady 70%
- 100 g masła
- 2 jajka
- 150 g cukru (lub mniej)
- 100 g mąki pszennej, najlepiej przesianej
- 150 g malin (użyłam mrożonych, które lekko rozmroziłam i dodałam bez soku)
- Masło i czekoladę umieścić w garnuszku i ogrzewać na małej mocy, do rozpuszczenia, cały czas mieszając. Możemy również rozpuścić w garnku lub miseczce umieszczonym na drugim garnku z wodą, czyli rozpuścić w tzw. kąpieli wodnej, żeby mieć pewność że unikniemy przypalenia. Lekko przestudzić.
- Czekoladę z masłem i pozostałe składniki (oprócz malin) umieścić w misie miksera i zmiksować na gładką masę. Miksujemy tylko do połączenia składników. Dodać maliny i lekko wymieszać.
- Powstałą masę przełożyć do foremek od muffinek do 3/4 wysokości.
- Piec w temperaturze 180°C przez około 20 minut (nie pieczemy do tzw. suchego patyczka). Można jeść prosto z foremek ciepłe, dopiero całkowicie wystudzone dobrze odchodzą od papierków.