Na blogspocie już zapadła cisza. Jak pisaliśmy- więcej na nim przepisów nie będzie.
Bo witamy w nowym miejscu w sieci. Przeprowadzka wciąż trwa, jest jeszcze kilka kwestii do opracowania (w czym dzielnie wspierają mnie przyjaciele, bez których ta strona na pewno by nie powstała), ale można już śmiało zaglądać. Mamy nadzieję, że będzie się Wam podobać. Ja powoli się ogarniam w zakamarkach WordPress i z sentymentem wspominam prostotę Blogspota. W każdym razie-struktura strony jest dość podobna. Istotną zmianą jest brak zakładki Kierunki Kulinarne w głównym menu. Miałam coraz większy problem z segregacją przepisów ze względu na kraje, bo smaki coraz bardziej się mieszają i ciężko jest przepisy podporządkować do czystych kategorii. Pozostawiłam więc te przepisy otagowane- jeśli będziecie chcieli dotrzeć przykładowo do przepisów tajskich, szukajcie tagu Tajlandia. Nowością jest natomiast zakładka W sezonie. Znajdziecie w niej przepisy z wykorzystaniem sezonowych produktów. No i mamy mój wymarzony obrazkowy Indeks Przepisów– przyczynę całego zamieszania. Bo problem z jego instalacją na Blogspocie zmotywował mnie właśnie do zmiany. No i mamy nowo logo! Trochę jest więc nowości.
A ja pozwalam sobie skopiować treść postu na działce. Zależy nam, żeby mieć ten post również w tym miejscu w sieci. Niestety nie przekopiowały mi się do tego postu komentarze. Można komentować na nowo ;)
Więc wracając do działki. Decyzja o jej zakupie była, dla nas mieszczuchów, była bardzo spontaniczna. Pod naszym mieszkaniem mamy działki, gdzie chodziliśmy z dzieciakami na spacer. Idealne miejsce, z dala od spalin, gdzie człowiek może trochę chociaż się odciąć. I podczas jednego z takich spacerów poznałam zarządcę. Rozpoczęłam rozmowę, czy są wolne działki, jakie ceny itd. I okazało się, że ceny są bardzo atrakcyjne i pan zaproponował, że pokaże nam dostępne działki. No i trzecia, którą nam pokazał, była taka, że jak ją zobaczyłam, to wiedziałam- bierzemy ją! Jest idealna. Innych nie muszę oglądać!
Działka była bardzo zadbana, z klimatyczną altaną, z równą częścią uprawną i rekreacyjną. W przeciągu tygodnia byliśmy już jej właścicielami. Czasem te spontaniczne decyzje okazują się najlepsze.
Ochoczo, ale też bez wiedzy (jak na rasowych mieszczuchów przystało) zabraliśmy się za uprawę. Korzystaliśmy z wiedzy dostępnej w necie, dużo pomogli nam przyjaciele, między innymi Asia z Ogrodniczej Obsesji. Wczesną wiosną działka wygląda tak dziewiczo, ma się ochotę sadzić wszystko i dużo. Podjęliśmy też decyzję, że nic nie wyrywamy, tylko czekamy na to, co działka nam pokaże latem.
Już teraz wiemy, że niestety nie wszystkie drzewa dają owoce, ale za to w zamian dają super cień, w którym można się schować latem.
Już teraz wiemy też, że działkę uprawną zmniejszamy o połowę, bo pomimo naszych szczerych chęci nie jesteśmy w stanie wygospodarować czasu na odpowiednią pielęgnację. A chwasty rosną bardzo szybko! Tak na prawdę działka wymaga codziennej pielęgnacji. A i tak trudno mówić o perfekcji, bo zawsze coś nieoczekiwanego się wydarzy.
Więc co jest i się działo na działce w tym sezonie:
1) Rzodkiewki- wielka zasługa i duma sąsiada. Wprawdzie posadzone zbyt gęsto, bo za radą teściowej sąsiad siał szczodrze i potem musiał ostro przerzedzać, żeby wykształciły się korzenie. Ale za to ich smak. Pysznie ostre, nawet te dostępne w najlepszych warzywniakach im nie dorównywały
2) Marchewki- posadzone wraz z rzodkiewką (ponoć dobrze na siebie działają). Czekamy na plony ;)
3) Czosnek- odziedziczony po poprzedniej właścicielce. Już pierwszy zebrany. Wyśmienity.
4) Szpinak- wyrósł pięknie, lubi słońce. W zacienionym miejscu nie wyrósł nam tak pięknie.
4) Dynie- dostałam 3 rodzaje nasion od teściowej. Rozpoczęłam od posadzenia ich w doniczkach w domu i przesadziłam pod koniec kwietnia do ziemi. Jak pojawiło się niespodziewane ochłodzenie (tzw. zimna zośka) to okryłam je osłonkami zrobionymi z plastikowych butelek. I przetrwały. Z 12 posadzonych ziaren przyjęło się 8. Dziś rosną mi już 4 dynie. Jest jeszcze mnóstwo kwiatów, więc jest szansa na kolejne. To moja największa duma. Chyba przez rozmiar. Jak widzi się taką wielką dynię i pamiętamy jak wyglądał ziarenko, to taki widok napawa dumną
5) Cukinie- sadziłam od razu do ziemi, bo już było dość późno. I niestety nie przyjęły się, Chyba kwestia nasion.
6) Zioła- siane bezpośrednio do ziemi. Moja największa porażka. Bo nie pojawiło się nic. A miało być oregano, bazylia, kolendra,tymianek, pietruszka i dużo innych. Niestety nie wczytałam się w temat. Być może posiałam je zbyt wcześnie, było jeszcze zbyt zimno. Może powinnam najpierw je posadzić w ziemi. Albo też trefne nasiona ( te same co cukinii zresztą, kupione w jednym z marketów). Kupiłam więc w końcu sadzonki ziół i te oczywiście rosną pięknie
7) Pomidory- odmiana hektor, posadzone bardzo późno bo w czerwcu, dostałam sadzonki od Asi. Odpukać, rosną. I bez żadnych ulepszaczy. Nie wkręcałam się też w naturalne nawozy. Choć ponoć w przypadku pomidorów warto.
8) Papryka- on the way. Też od Asi
9) Brukselka- choć bardzo upodobały ją sobie ślimaki, to walczy i mam nadzieję, że coś z niej jeszcze będzie. Ślimaki zjadły mi też tykwy. Sąsiad zakupił w końcu środek do zwalczania ślimaków, bo mamy ich na działce istną plagę. Ponoć jak zabije się ślimaka i zostawi, to reszta przychodzi go wyżerać i można wtedy dobić resztę, ale nie sprawdzałam metody.
10) Truskawki- odziedziczone po poprzedniej właścicielce. Ponoć krzaczki utrzymują się 3 lata i nasze tyle mają. Dały nam mnóstwo słodkich, choć małych truskawek.
Poza tym mamy mnóstwo drzewek i krzaczków owocowych. I była dzika róża! A teraz największą radość dają mi jeżyny. Owoców jest tak dużo, że krzak aż się ugina. Piękna jest też wisieńka, która na każdej gałęzi ma tylko po jednej wisieńce i liściu.
A więc o tej działce można byłoby pisać i pisać. Bo jeszcze są kwiatki. Których nazw nie pamiętam.
Jest sielanka, piękne miejsce na spędzanie czasu wolnego. Ale jest też dużo pracy. I niespodzianek. Warto? Warto.