Gdy rozpoczęłam pisanie bloga kulinarnego, nie zdawałam sobie sprawy, że kwestia fotografii stanie się dla mnie tak trudna i inspirująca zarazem. Kiedy dziewięć miesięcy temu zamieściłam mój drugi post na sałatkę ziemniaczaną, mój przyjaciel zadzwonił do mnie i rzekł “Gosia, jak chcesz prowadzić bloga kulinarnego, to weź coś zrób z tymi swoimi zdjęciami”. Wiedziałam, że muszę przyznać mu rację, bo w przypadku akurat bloga kulinarnego, zdjęcia mają szczególne znaczenie. Ekran nie pachnie, zdjęcie musi odzwierciedlać nie tylko smak, ale zapach potrawy, aby zachęcić czytelnika do skorzystania z przepisu. Uśmiecham się na przypomnienie o zdjęciu sałatki ziemniaczanej. Totalnie wtedy nie wiedziałam jak je zrobić, co nie znaczyło, że nie chciałam tego zrobić dobrze. Pełna dobrych chęci wyszłam z talerzem o 12 w południe w czerwcowe słońce robić zdjęcia na tarasie. Nawet stawałam na krześle, żeby mieć dobry kąt :))) Dziś wiem, że przy takich warunkach oświetleniowych i z taką stylizacją zdjęcie nie miało prawa się udać. Teraz na pewno umieściłabym sałatkę w małych miseczkach, mocno posypała ziołami, schowała się przed słońcem, użyła blendy, być może dyfuzora.
Lubię czasem przejrzeć mojego bloga, bo widzę zmiany, jak malutkimi krokami te zdjęcia stawały się trochę lepsze.
Oczywiście szybko zdecydowałam się na zakup lustrzanki- kupiłam jedną z najtańszych na rynku, Nikona 3100. Szybko dokupiłam też stałoogniskowy obiektyw, ponieważ kitowy, załączony do aparatu, słabo radził sobie w tego typu fotografii. Jednak wiadomo, samo posiadanie lustrzanki nie spowoduje, że będziemy robić dobre zdjęcia. Więc zaczęłam oglądać uważniej zdjęcia, przeczytałam dwie książki o fotografii kulinarnej. Od 3 tygodni chodzę też na kurs fotografii od podstaw i wkręciłam się jeszcze w temat fotografii studyjnej i portretowej. Okazałam się być dość topornym, ale upartym studentem.
Ponieważ wciąż miałam i mam niedosyt oraz często jestem niezadowolona z efektu mojej pracy, gdy dowiedziałam się, że we Wrocławiu będą organizowane warsztaty przez Aparat Kuchenny, a konkretnie przez Paulinę Kolondrę i Sylwię Muchę, które bardzo cenię za warsztat fotograficzny, to wiedziałam, że to może być świetna okazja do pogłębienia wiedzy.
Zawsze, kiedy decyduję się na inwestycję w samorozwój, jestem pełna obaw, czy wydatek spełni moje oczekiwania. To nie jest zakup płaszcza, który mierzymy i od razu wiemy, czy dobrze leży. I cieszę się, że muszę stwierdzić, że tym razem była to bardzo słuszna decyzja.
Warsztaty były prowadzone przy Sylwię, Paulinę oraz Krystiana, którzy byli doskonale merytorycznie i organizacyjnie przygotowani. Razem przekazali nam spory kawał wiedzy. Otrzymaliśmy informacje o sposobach radzenia sobie ze światłem naturalnym, jak też o oświetleniu studyjnym, tematyce całkowicie dla mnie nowej, ponieważ jak dotąd fotografowałam tylko i wyłącznie przy świetle dziennym. Ponadto o stylach w fotografii kulinarnej, stylizacji, poprawnej kompozycji, sprzęcie, najczęściej popełnianych błędach. Szybko uchwyciłam błędy, które do tej pory notorycznie popełniałam Nie zabrakło też części praktycznej- podzieleni w małe zespoły wykonywaliśmy stylizacje oraz zdjęcia, które później wspólnie omawialiśmy. Interaktywny charakter warsztatów stanowił właśnie o ich jakości.
Największą radość sprawiło mi chyba zobaczenie całej kolekcji gadżetów do stylizacji kulinarnej. Mogliśmy oczywiście z kolekcji korzystać podczas wykonywanych przez nas ćwiczeń. Te stare sztućce, miseczki i filiżanki chyba będą mi się śniły po nocach. Oczywiście w przypływie ekscytacji, zapomniałam jej zrobić zdjęcia, ale udostępniła mi je uczestniczka warsztatów, Kasia z bloga Cook it Lean. Na jej blogu znajdziecie więcej fotek z warsztatów.
Mnóstwo wiedzy, śmiechu, wspólnej pasji, zaangażowania i integracji z organizatorami i uczestnikami warsztatów.
A na podsumowanie moje zdjęcia stylizacji, które wykonałam wraz z dziewczynami Kingą z bloga Kulinarny Zenit i Martyną z Bloga Smakiem Pisany. Pierwsze zdjęcie ma niedociągnięcia, ale z dwóch kolejnych jestem zadowolona. W szczególności z ostatniego, które robiłam po raz pierwszy z użyciem lampy.
I pytanie, czy uda mi się odrobić lekcję i poprawić jakość fotografii. Czas pokaże. Ale decyzji o udziale w warsztatach nie żałuję i polecam każdemu, kto pasjonuje się tematem.