Domowe suszone pomidory próbowałam w zeszłym roku u szwagra i już wtedy zostało postanowione, że w tym roku u nas też muszą być robione. To było jak odkrycie smaku pomidora suszonego na nowo. Są to tak zwane pomidory suszone po polsku, czyli w piekarniku. Oczywiście jeśli trafimy na upalną końcówkę lata, warto pomidory suszyć na słońcu. Będzie taniej i szybciej. My niestety spóźniliśmy się i suszyliśmy w warunkach domowych, co jak się później okazało, też miało swój urok.
Takie domowe pomidory mają zdecydowanie bardziej intensywny smak, po prostu czuć w pomidorze pomidora:) Polecam w szczególności z dodatkiem czosnku, słonecznika, suszonego oregano i bazylii, choć składniki możemy modyfikować wedle uznania. Jako dodatki sprawdzą się również pestki dynii, tymianek i rozmaryn, również świeży. Możemy też dodać kaparów. A najlepiej zróbmy różne i sami oceńmy jaki smak nam najbardziej odpowiada.
Decydując się na suszenie pomidorów trzeba mieć jednak na uwadze następujące kwestie.
- nie jest to opcja tania. Nawet decydując się na zakup pomidorów na targu, to doliczając koszt prądu, oliwy lub dobrego oleju to wydatek jaki poniesieniemy, będzie podobny do takiego jaki ponieślibyśmy idąc do sklepu i kupując gotowca
- jest to typowy “slow food”. Proces suszenia jest dość długi. Jedna partia suszy się od 5 do 8 godzin w piekarniku i ponad 8 godzin w suszarce do grzybów i owoców. Jeśli nie ma nas 24 godziny na dobę w domu (a jeśli nawet to i tak piekarnik nie będzie pewnie non stop włączony) to efekt jest taki, że mamy kuchnię zawaloną pomidorami przez tydzień.
Ale, ale, ale :)
Po prostu warto. Walory smakowe zrekomensują czas spędzony w kuchni. W naszym mieszkaniu będzie przepięknie pachniało słodkawą wonią pomidorów. Ponadto suszone pomidory domowej roboty przepięknie wyglądają, doskonale sprawdzą się jako “home made” prezent. I takie suszenie pomidorów i ich doglądanie po prostu wciąga. Jako 100% mieszczuch miałam z tym niesamowitą frajdę. Czułam się jakbym doglądała warzyw na działce, której nigdy nie miałam :)
Więc do dzieła :)
- 20 kg pomidorów Lima
- ok. 2 litry oliwy lub oleju ( my przygotowaliśmy część w oliwie z oliwek z pierwszego tłoczenia a drugą część w oleju z pestek wingoron )
- około 8 opakowań suszonych ziół (choć najlepsze będą ususzone z własnej uprawy): oregano, bazylia, rozmaryn, tymianek
- 200 gram słonecznika lub pestek dyni. Może być 2 w 1.
- główka czosnku ( po pół ząbka czosnku na słoiczek)
Przygotowanie:
- Partię pomidorów płuczemy i przekrajamy wzdłuż, wydrążamy lub obcinamy twarde końcówki. Możemy je usunąć również po ususzeniu. Jest to o tyle istotne, że ta część pomidora jest po prostu twarda. Niektórzy usuwają też gniazda nasienne, ja nie widzę tu sensu, tylko dodatkową robotę
- Rozpoczynamy suszenie. Piekarniki ustawiamy na pieczenie góra-dół, z termooboiegiem na temperaturę 80 stopni. Drzwiczki pozostawiamy uchylone. Umieszczamy pomidory na kratce kuchennej pokrytej gazą. Z reguły piekarniki wyposażone są w jedną kratkę, dlatego warto wcześniej pożyczyć dodatkową kratkę a najlepiej kratki od znajomych. I tu okazuje się że kratka kratce nie równa i nie zawsze kratka od jednego producenta pasuje do piekarnika innego producenta :) Jak wspominałam suszenie jest czasochłonne, dlatego warto wykorzystać dostępną powierzchnię na maxa. Możemy też pomidory suszyć w suszarce na grzyby.
- Nie można sugerować się, że pomidory będą się suszyć konkretną ilość godzin. Bo jest różnie, wszystko zależy od pomidora i miejsca w piekarniku lub suszarce (w tej zawsze szybciej suszą się dolne piętra). Trwa to z reguły od 5 do 9 godzin, ale musimy pomidorki sprawdzać. Na tym polega cały urok. Systematycznie sprawdzamy i wyjmujemy gotowe pomidory i dodajemy w ich miejsce nowe.
- Jak wygląda ususzony pomidor? Nie może być ani przypalony ani zbyt mokry. Wciąż zachowuje czerwoną barwę skórki a po dotknięciu nie jest miękki i nie wycieka z niego miąższ.
- Ususzone pomidory możemy trzymać popakowane w woreczki w zamrażarce lub od razu zalewać je oliwą lub olejem. Jeśli zdecydujemy się na drugą opcję, to układamy wartwy pomidorów poziomo i ciasno w wyparzonych słoiczkach. Każdą warstwę zasypujemy łyżeczką ziół lub pestkami słonecznika. Ponadto dodajemy na słoiczek o pojemności 0,2 litra pół ząbka czosnku drobno posiekanego. Pomidory układamy ciasno (ja wręcz je ugniatałam) do mniej więcej 3/4 słoiczka i zalewamy olejem lub oliwą. Ważne aby były pokryte oliwą, tak aby nie wystawał najdrobniejszy kawałeczek pomidora, ponieważ na dłuższą metę przy przechowywaniu pojawi się wówczas pleśń. Ponieważ pomidory chłoną oliwę, po 24 godzinach sprawdzamy słoiczki i dolewamy oliwę, jeśli jest to konieczne. Przechowywane są w chłodnym miejscu i są zdatne do spożycia do około miesiąca. Jeśli chcemy mieć je wciąż dobre do zimy, zalejmy słoiczki podgrzaną oliwą i po zakręceniu odwróćmy do góry dnem, tak żeby się zawekowały.
Już wkrótce dodam przepisy z wykorzystaniem pomidorów produkcji własnej.
Więc do dzieła, póki mamy pomidory!