Nie wierzyłam własnym oczom gdy w warzywniakach zobaczyłam już dynie. Nie, to nie może być…Mamy przecież sierpień…Mąż przyniósł jedną dynię do domu, zrobił to pyszne danie i mówi: no to mamy przepis na Halloween. I zgodziłam się. Ale po chwili dotarło do mnie- jak to? Przecież teraz jest już dynia, nawet jedna, którą mamy na działce, nadaje się już do zebrania. Ale przecież sierpień. A piękny złocisty kolor dyni kojarzy się z jesienią, komponuje ze spadającymi, kolorowymi liśćmi. W tym roku wszystko trafia na stoły szybciej. Autumn is coming.
Po kilku dniach zebraliśmy naszą pierwszą dynię. Jak pisałam w poście, w tym roku staliśmy się szczęśliwymi posiadaczami działki. Po pierwszym sezonie mogę powiedzieć, że choć ogrodnik ze mnie wciąż żaden, to z tej dyni jestem dumna.
Więc dzielę się doświadczeniem, jak uprawiać dynię:
1. W miarę możliwości korzystamy ze sprawdzonych ziaren. Czyli najlepiej po prostu je dostać. Najlepiej od znajomego, który też ma działkę. Bilans z tegorocznej uprawy mam następujący: wszystkie ziarna, które dostałam od rodziny, przyjaciół, przyjęły się, a te sklepowe niekoniecznie. Niestety nie wiem jaką mam odmianę dyni, bo dostałam pomieszane 3 rodzaje ziaren. Przyjęły mi się dwie odmiany.
2. Dynie możemy uprawiać z siewu do gruntu lub z rozsady. Ja sadziłam z rozsady z początkiem maja. Najpierw w domu na słonecznym parapecie, do niewielkich doniczek (10 cm średnicy) włożyłam po 2 ziarna na głębokość ok 1 cm. Dynia zaczęła kiełkować po 4 dniach. Po mniej więcej dwóch tygodniach, jak miały ok. 10 cm wysokości, przesadziłam do ziemi w odległości około 1 metra od siebie. Stanowisko przeznaczone do uprawy dyni powinno być słoneczne, dynie rozrastają się w stronę południa, nawet na kilka metrów. Na początku trzeba uważać na temperatury- dynie lubią jak jest powyżej 12 stopni. Gdy niespodziewanie w połowie maja temperatury spadły do około 0 stopni, to ochroniłam je wyciętymi denkami od butelek. I na szczęście nie zmarzły. Bilans z uprawy był następujący: z dwunastu sadzonych, przyjęło się sześć.
3. Jaką ziemię lubi dynia? Bogatą w azot, doskonale rośnie na przykład na kompostowniku. Ja mam na szczęście dobrą ziemię, więc nie musiałam w zasadzie nic z nią zrobić. Tylko czekałam na efekty a te już są widoczne po dwóch miesiącach. W międzyczasie dynie regularnie nawadniałam, czasem odchwaszczałam (choć nie byłam bardzo regularna). Niczym ich nie nawoziłam. Gdy dynie osiągną rozmiar piłki od kosza, należy zacząć usuwać kwiaty, żeby to co dobre szło już w nasze okazy.
4. Dynie zrywamy przed przymrozkami. U nas jedna była już tak wielka, że postanowiliśmy jedną już spróbować, o rezultatach dam niebawem znać. Zrywamy dynie ostrym nożem, pozostawiając 10 cm szypułkę. Dynie możemy przechowywać w chłodnym miejscu, nawet przez kilka miesięcy. Raz odbieraliśmy dynię od teściowej po świętach Bożego Narodzenia.
Tak wygląda nasz okaz zebrany już na testa.
No to czas na przepis. Dziś z wykorzystaniem dyni hokkaido (bo jak powstał przepis, nasza jeszcze nie była zerwana). Bardzo polecam tą odmianę- ma cudny pomarańczowy kolor i nie wymaga obierania, co znacznie ułatwia proces gotowania. Znowu zrobiliśmy ukłon w stronę kuchni tajskiej, dynia komponuje się w niej znakomicie.
- Pół dyni hokkaido ok. 1kg
- 1 podwójna pierś z kurczaka lub pół piersi z indyka
- 4 ząbki czosnku
- 1 cebula
- 1 papryka żółta
- 2 puszki mleczka kokosowego
- 1 łyżka czerwonej pasty curry
- 8 liści kaffiru
- kawałek imbiru wielkości 3 cm
- 2 marchewki
- 2 łyżki Sosu rybnego
- 2 łyżki sosu sojowego
- 2 łyżki oleju kokosowego
- Cebulę i imbir obieramy i kroimy w drobną kostkę a czosnek przeciskamy przez praskę. Marchewkę obieramy i siekamy w drobne plastry. Kurczaka myjemy i kroimy w kostkę. Paprykę i dynię również (jeśli jest to dynia hokkaido nie musimy jej obierać, choć my to zrobiliśmy).
- Rozgrzewamy olej kokosowy w garnku. Szklimy czosnek, imbir i cebulę. Dodajemy kurczaka i pastę curry. Po podsmażeniu dodajemy pierwszą puszkę mleczka kokosowego, liście kaffiru, marchewkę. Po 10 minutach dodajemy paprykę, dynię, drugie mleczko, sos rybny i sos sojowy. Gotujemy przez minimum15 minut aż warzywa będą miękkie.